czwartek, 8 września 2011

"Born To Be..." A Killer

A: Witam waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaas. A raczej witamy, bo Karcia też tu jest, aktualnie przyczepia sobie sztucznego piega i zaraz do mnie dołączy. Ogólnie rzecz ujmując, od wczoraj jestem trupem i mogliby nakręcić ze mną w roli głównej "Świt żywych trupów 7 i 3/4". I wcale, myly Państwo, nie przyczynił się do tego pewien uroczy młodzieniec Nick Carter.... Zaskoczeni? Ha! Dzisiejszą notkę poświęcamy najcudowniejszemu uśmiechowi lat 80. - czy już wiecie o kogo chodzi? Nie, pani Obrochtowa, nie! Nie chodzi nam o Krzysztofa Ibisza! <poprawiam włosy> Tak więc, od wczoraj trzyma mnie stan zauroczenia Jon'em Bongiovi. Zaczęło się od włączenia po raz kolejny klipu do "Born To Be My Baby" i tutaj już było w mojej głowie niemałe zamieszanie, wiecie: taka dawka dobrych momentów, uśmiechów i min nie zdarza się zbyt często. A potem załączając jeszcze inne kliposze padłam na tyle, że wydrukowałam sobie trzy zdjęcia John'a i powiesiłam na mojej tablicy korkowej. O cześć Karcia, ładnie ci z tym piegiem a'la Marylin Monroe.
K: A dzięki, dzięki, tylko muszę uważać, bo ostatnio od upału plastelina mi spłynęła i cudowna kropeczka nad ustami przerodziła się w dramatyczną krechę aż do podbródka. Ale, co... tobie też bardzo ładnie z tą brązową konturówką i niepomalowanymi ustami. Wyglądasz świetnie, jak na lata 80. A wracając do Jon'a. Tak, drodzy czytelnicy, ta oto białogłowa wpadła po uszy w przepastny tapir wokalisty Bon Jovi i wydaje mi się, że może się z niego nie wygrzebać długo. Bo jego włosy były niegdyś jak ruchome piaski - im bardziej się szarpiesz, tym bardziej się zapadasz. Wczoraj istniały tylko słowa: "zabił", "uśmiech", "zęby", "nie daruję mu, że ściął włosy", "bluza", "facet siedzący z nim przy sprzęcie w studio też jest fajny (się okazało, że to Richie, którego Ann zna od urodzenia <co_jest?>)". A właściwie "Born..." był już epicki w czasach szkolnych. Jakoś już w marcu Ann pasił Jon. Ale nie tak jak wczoraj! Co to się działo... Mam nadzieję, że nie popełni mojego błędu i nie wykona kwadracika 5 na 5 z gębą z "Have A Nice Day", która to buzia dyndała u mojego zamka przy piórniku w drugiej klasie gimnazjum... No kto normalny przyczepia sobie coś takiego:


A: Oj tak... Wiecie co, Nick musiał być wykonany z tego samego materiału co wcześniej John. No cholera jasna, gęby idealne. I uwierzcie mi, że gdyby... taki John... przyszedł teraz do mnie naprawiać mi gniazdko... to "Fatalne zauroczenie" z miejsca przerodziłoby się w "Niemoralną propozycję". Te usta, które już z daleka wyglądają na miękkie... ten uśmiech, który odsłania idealnie proste ząbki... te włosy, którymi targa na wszystkie strony. Rozmarzyłam się. Karcia sobie nawet na GG ustawiła w opisie moje słowa, cholera jedna - "Nick był płotkiem na tym biegu i John go przeskoczył". No co, nie moja wina, nie?
K: Nie no oczywiście, że nie twoja. Tylko wiesz, co jest najlepsze? Że mnie zrugałaś za Billy'ego Idol'a. A kiedy ja doszłam już do wniosku, że nawet gdyby Billy naciągnął sobie wargę na czoło - to i tak Kevosław wymiata konkurencję, to nagle ty doznałaś objawienia. Jon zstąpił z niebios, aureola otaczała jego włosy, a kiedy się uśmiechnął, w bieli jego zębów dostrzegłaś powody do nawrócenia. I nagle na trasie 100 m Jon staje się Usainem Boltem i nie dość, że ustanawia rekord świata, to jeszcze przeskakuje płotki (czego nie ma w zwyczaju), a płotkiem jest Carter. Do czego biedny Nick zostanie jeszcze porównany? Niedługo powiesz: "Jon jest maszynką do mielenia, a Nick mięsem" albo "Jon to para glanów, a Nick mrówka".
A: (śmieję się) Nie wywołuj wilka z lasu! Ale może przejdźmy już do wyczekiwanego przeze mnie elementu notki, czyli zapodanie klipu "Born..." i wyczajenie wszystkich świetnych momentów, którymi w 1988 roku obdarzył nas ten długowłosy zespół. Co ty na to koleżanko, z którą niedługo zasiądę u Wojewódzkiego i udzielę wywiadu do miesięcznika "Party" ?
K: Uważam, że to świetny pomysł, jednakże my udzielamy wywiadów tylko do "Chwili Dla Ciebie", ulotki reklamowej marketu "Biedronka" oraz przeglądu wędkarskiego. Poprosimy obsługę o filmik!

0:19  "two, three, four, czyli Jon jako prywatny budzik"

A: Matko, nawet by w łeb nie dostał gdyby mi tak o 6 rano nad uchem zaczął krzyczeć.
K: Jeśli usłyszeć tę piosenkę po raz pierwszy, to po tych trzech liczebnikach można uznać, że ponad 4 minuty będą równie świetne.

0:20 "NaNaNaNaNaNaNaNaNaNaNa" - epickość grupowa

A: Stoją tak, dookoła tego mikrofonu, gibają nogami i śpiewają. Uffff, a John i jego otwarta buzia (nacisk na język) prezentują się... WIADOMO.
K: Chciałam zauważyć, po przeliczeniu "na", że jest tu ich tyle ile zaiste mieści się na jeden wers. P.S. Czuć tam żywioł. ARGH!

0:49 jebs ręką Richie'go
K: Uaktywnia się tutaj jego cudowne epickie lewe ramię, które w zespoleniu z resztą idealnej fizjonomii pana Sambory spowodowało u mnie atak wyrostka robaczkowego.
A: Tak, wiem, że ci się to niezmiernie podoba. Swoją drogą Richie ma dobry profil.
K: Mówisz o jego profilu na Fejsie?
A: O tym też, odkąd zaprosił mnie do znajomych jestem stałym bywalcem jego profilu, bo ciągle dodaje jakieś zdjęcia z John'em.
K: No widzisz... Czyli ty wychodzisz za mąż za Jon'a, ja za Richie'go. Wszyscy są zadowoleni. Oprócz Jon'a i Richie'go. <hahaha>

1:04 "my heart" czyli co nas nie zabije to nas wzmocni
A: Możemy tu zaobserwować jego uzębienie: jedynki w całej okazałości i dwójki. Matko, dajcie mi numer do jego dentysty. Może ma tam jakieś stare zdjęcia jakiegoś jego korzenia, to sobie skseruję.
K: Mnie przygniotła chrypa w "my heart"... To ty szpiegujesz dentystę, ja jego kardiologa, bo jak on ma takie serce, to wezmę jakiś krótki odpis EKG.

1:07 "flesh to flesh" - czyli usta na zagrychę
A: Trzy słowa do Ojca prowadzącego: Matko Bosko Częstochowsko....
K: Przeczytałam "trzy słowa do Ojca prowadzącego" i już miałam obawy, że zamkną nam bloga. <hahaha>

1:20 uśmiech nr 1
A: I to jest dowód na to, że szczery uśmiech może zabić. O, w mordkę....
K: Tutaj widzimy nawet trzonowce. A jego uśmiech świetnie kontrastuje z jego podbródkiem. Dziwne, wiem, ale tak wg mnie jest.
A: I ta bluza....

1:34 dopiero się dorabiamy, więc śpiewamy do jednego mikrofonu
A: To zupełnie tak jak my, bo przypominam, że też mamy jeden. Ale nie no, to jest świetne ujęcie.
K: Matko, duet Sambora & Bongiovi jest legendarny. Coś jak Axl & Slash, Ulrich & Hetfield, Ann & Karcia.
A: To nas nieźle zaklasyfikowałaś! Ale taki jest fakt, nie oszukujmy się.
K: Oczywiście, nie na darmo dałyśmy wywiad do etykietki z "Kubusia", żeby teraz udawać skromne.

1:39 "man" wypowiedziane przez Jon'a już nie jest tym samym słowem co zawsze
A: Zauważcie jak on śpiewa, jak on rusza ręką grając na gitarze, jak się giba, jak on wypowiada to słowo patrząc przy tym na mikrofon.
K: Ann, pewnie uważasz, że kiedy tak zadrżały mu usta wyraz "man" był synonimem: "kocham cię", "nie mogę bez ciebie żyć" lub "daj mi buzi". O przepraszam, to ostatnie należy do Richie'go. Ale nie martwmy się, nie powiedział tego do Jon'a. 

1:54 "plan" wypowiedziane przez Jon'a również nie jest tym samym słowem co zawsze
A: Bo nie jest! To jest takie "pleeeen" i na "eeee" jest drżenie głosu. Cholera, nie zasnę dziś.
K: ;| Yyyyy... Widzicie, co ja mam?! Polkę! Jestem pewna, że gdyby Carter zadzwonił dziś wieczorem do Ann, nie odebrałaby przez słowo "plan".
A: W tym momencie nawet on nie dorównuje John'owi. Wybacz Nick.
K: I tym optymistycznym akcentem zakończmy wizję Nick'a, który płacze w kącie, a katar leci mu po łokciach.

2:03 O! Hi, Jon!
A: Oj tak. Ty wiesz co? Zrobiłybyśmy tak: ty byś go zawołała, a ja stałabym na miejscu kamery, żeby zaobserwować jego odwrót. Później oczywiście byś powiedziała, że z kimś go pomyliłaś a ja miałabym okazję, żeby zagadać. I kto wie, pewnie obsypałby mnie uśmiechem nr 8652.
K: No dobra, zróbmy tak. Ale potem ty idziesz ze mną do Richie'go, mówimy mu obie "cześć", a wtedy ty biegniesz z kompotem śliwkowym do Jon'a, a ja Richie'go uczę innych zwrotów w języku polskim, co przyjdzie mu łatwo, skoro jego dziadkowie pochodzili z Polski. "Richie, my dear, say: "Carol, zamieszkam na 32-metrach kwadratowych razem z tobą" "What does it mean in English?" "JUST SAY IT!"

A: Mam wrażenie, że nie tylko ja zwariowałam.

2:04 boskość Richie'go udowodniona naukowo
A: Powiem ci jedno: zespół Bon Jovi słynie ze świetnych ust. Ich się powinno trzymać w muzeum.
K: Pkt 1: podbródek, pkt 2: wzrok, pkt 3: nos, pkt 4 - jak już wspomniałaś - usta. Normalne puchowe poduchy.

2:10 S.O.S., osobnicy, którzy widzieli ten kadr za burtą, rzućcie koło
K: Nie dość, że świetny uśmiech, to potem wspaniałe salutowanie, które pokazuje nam sylwetkę pana Jon'a w całej okazałości.
A: Miałaś rację, że on czasem jest jak duże dziecko. Ale to jest właśnie świetne.

2:20 "tuliiimyyy"
A: John, jeśli kiedykolwiek będziesz chciał mnie przytulić: miej świadomość, że potem będziesz musiał moje zwłoki zaciągnąć na tapczan.
K: Najlepsze jest to, że ty byś była zabita, a zobacz dziewczyną, którą Jon trzyma w objęciach... Ty do kostnicy będziesz zaniesiona, ona z niej wyszła. Sztywna.
A: Bo może on ją przytula któryś raz z kolei. Matulu...

2:32 "our fight" czyli Jon, nakrzycz na nas!
A: Oj.... jeśli jakimś dziwnym trafem przyjdzie mi naprawiać to gniazdko musi mieć: tę bluzę i podwinięty rękaw do łokcia.
K: A wyobrażasz sobie jego wkurzenie? "Wyrzuć śmieci!", a ja bym nie wyrzucała, bo jakbym wyrzuciła to by nie krzyczał. <lol>
A: Ty... a teraz wyobraź sobie, że stoisz... on wnerwiony... krzyczy... KRZYCZY... i nagle jebs wazonem o ścianę. Rozmarzyłam się. :D
K: Czy tam w scenie poprzedniej nie było czasem Jordan'a Knight'a?
A: Co ty, Jord już mi przeszedł. Fakt, ma świetne usta i brwi i w ogóle ładną gębę, ale to taki wiesz... picuś glancuś.

2:36 uśmiech nr 2
K: Uznaję, że ten moment, z dwudniowym zarostem Jon'a na jego świetnej twarzy o fantastycznym profilu, ze zmierzwionymi włosami, w fajnej białej koszulce zwieńczony boskim uśmiechem otrzymuje Oscara w kategorii Najlepszy Kadr. O wręczenie nagrody poproszę pana Mietka. (wchodzi pan Mietek w waciaku, z papierosem w ustach i wyciera statuetkę brudną ścierą)
A: Ale ostroooożnie, panie Mietku, bo tu zaraz John wyskoczy, chociaż najpierw pewnie nasze kamery zarejestrują jego grzywę.
Mietek: Paaaaani, spokojna jego rozczochrana. (uśmiech, a tam brak jedynki)

2:47 spojrzenie p.t.: "Co tam, jak tam?"
A: Czyli wersja "what's up, what's up" Kev'a w wykonaniu John'a.
K: Przypomniałaś mi Kev'a i Jon zbladł. A wracając do ujęcia: w jego twarzy jest coś z małego dziecka.
A: Jest, ale w oczach kryje się też coś z dużego faceta. :D
K: Ale może o tym już nie na wizji, bo cenzura nam zabrania.

3:04 ujęcie zwane świetnym
A: Tak wygląda człowiek cieszący się tym, co robi. A my cieszymy się widząc jego śliczną gębę tak blisko. I wszyscy są zadowoleni. Oprócz Nick'a, który mi tu już palcem grozi.
K: Ale teraz pytanie brzmi: czy jego palec nadal jest tak świetny jak był niegdyś?
A: <hahaha> uspokój się. Widzisz, tu już panikujesz, no ty już panikujesz. SIADAJ!
K: Czyli nie jest.... PRZEJDŹMY DALEJ...

3:07 uśmiechowi nr 3 towarzyszy zarzut fryzurą
A: JOHN TU WYMIATA. No niestety, takie są realia. Zaraz się spakuję i będę warować pod jego mikrofonem całą noc. Czy wy widzicie te włosy?! I ten uśmiech?! Jeśli tak, to znaczy, że mówię do siebie, bo wszyscy przed monitorami padli. Wyślijcie kartkę na adres naszego studia z pozdrowieniami ze słonecznej podłogi.
K: Największe zaskoczenie notuję, kiedy Ann jest pod wrażeniem włosów Jon'a! No tego bym się nie spodziewała, myślałam, że jestem "młodym samotnikiem, który ciągle gna pod wiatr" i że tylko ja wzdycham do długich włosów, a tu proszę!
A: Długie włosy swoją drogą i nie padam na widok każdych. Tylko na widok tych, które wyhodował John. Ka pe wu?

3:24 miednica Richie'go
K: Eh... Co by nie mówić... Ja właściwie nie wiem co! Bo ta miednica zabiła swym wypchnięciem w przód. No ba.
A: Chłopak z gitarą jest dla Karci parą, on jej zrobi ruch miednicą, a ona mu.
K: Ann... Kobieto polska. Uspokujże się. Ale wizja miednicy (w spodniach, nie że niezakryta!) Richie'go, no i ta gitara. (gitara nie jest tu synonimem, proszę się nie doszukiwać podtekstów)
A: Tak, tak, oczywiście.
K: A właśnie, że świstak nie siedzi! I nie zawija!
A: No może i nie siedzi i nie zawija... może właśnie stoi i odwija.<hahaha>
K: Kończę tę nie wprowadzającą nic prócz szumu informacyjnego gadkę! ZAMYKAM OBRADY!

3:46 uśmiech nr 4
A: Uśmiech stopniowany. Czyli apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Karcia, jesteś głodna?
K: To jest takie powolne morderstwo... Bo te usta się odchylają, ukazują coraz szerszy wachlarz uzębienia. Słucham Ann? Nie, nie jestem. A ty już pewnie kapcia wcinasz.

3:54 zamiótł i zmiótł
K: Cudownie zarzucił włosami, odsłaniając świetną szyję i gębusię, pojawił się kolczyk, na który padło światło i zabłysł on w ciemności tapiru.

4:23 boczniak ma nowe znaczenie
A: I teraz pytanie: czy boczniak w stylu Nick'a Carter'a (czyli uśmiech bokiem) pobije kamerowanie John'a z boku? No niestety, przy trzymaniu mikrofonu, jednoczesnym gibaniu się w przód i śpiewaniu "plan" boczniak Carter'a poniósł klęskę.
K: Wiecie, co? Ja rozmawiam z Ann i ja nie mogę dojść do siebie; o czym ona mówi? Normalnie... Była fama, że nikt nie równa się Carteraskowi i nigdy mu nie dorówna, a tutaj... Nick, pakuj walizki, decyzją Ann odpadłeś z programu.
A: NIE! (barykaduję drzwi własnym ciałem) a nie można tak na dwa fronty?
K: Można, ale to nie II Wojna Światowa. Więc decyduj: albo zostajesz przy Carterze (światło na niego) albo przy Jonie (światło na niego, zabłysł mu kolczyk, Jon się uśmiechnął i odgarnął włosy do tyłu).
A: Przepraszam bardzo, a kto ma listę 60-ciu wspaniałych ?! Nikt inny tylko ty. A ja mam tu swoich dwóch i sobie tak bedziemy żyć. O... Nick w poniedziałek, wtorek, czwartek i sobotę. A John na resztę dni.
K: Nie 60-ciu tylko ździebko powyżej 50. No i ja nie wzdycham do 50 naraz, tylko uznaję, że są świetni. Co do twojej rozpiski: bardzo ciekawe. A jaki rozkład proponujesz na niedziele i święta?
A: Jak przygotuję harmonogram, to dam ci znać. DALEJ!

4:31 zjechanie po mikrofonie
A: Wiecie co? Uszyję sobie strój w postaci mikrofonu, przebiorę się i pójdę na casting do John'a błagając go o angaż. Jakby tak po mnie zjechał....
K: Ja chyba rozumiem, co Ann tu zabija... Bo te włosy zakryły oczy, usta rozchylone, światło pada na prawą stronę twarzy Jon'a powodując, że lewa jest w ciemności i widzimy tylko profil... Ale mimo wszystko nie mnie nie zabił.
A: Tak, te usta rozchylone jakby miał powiedzieć: "Całuj, dłużej nie wytrzymam".

4:32 Viva Najpiękniejsi: najpiękniejszy odwrót
K: Odwrócił się akurat na mocniejsze walnięcie perkusji, włosy zawiały, kolczyk zabłysnął, miał tu cudowny wyraz twarzy... 
A: Ty uwielbiasz te zarzuty włosami. A Puzia nie chcesz (czyt. facet o bujnych włosach, podobny do Jezusa, wiek: koło 30 lat) jakby on ci zarzucił....
K: Jesteś dramatem w tym temacie. A co do zarzutów: UWIELBIAM, bo są takie AH! Matko, aż się wzruszam!

4:36 CHOLERA JASNA!
A: Widzisz tą dzikość w oczach? Aż mu takie czarne tutaj wyszły, świetne. I dał popis paszczowo na "MADE".
K: Mnie rozwala, jak odgarnia włosy, a wtedy wychodzi mu żyła na czole taka prosto do nasady nosa, po czym puszcza włosy i właśnie na "made" jego szczęka wygląda rewelacyjnie.

4:42 osunięcie się po mikrofonie - wersja szybsza
A: I podniosła mu się warga z prawej strony. Ja wiem, ja nadążam za twoim logicznym myśleniem, które brzmi "to jednak nie to samo co lewa strona".
K: No jednak nie to samo, nie to samo... Billuś jest niepowtarzalny w tej kwestii. Ta jego warga jest nawet taka złowieszcza, taka zadziorna. Zamknę się już może.

4:44 ARGH, które jest WRRR
A: Świetny krzyk, świetne włosy, świetna mimika, świetne rozwarcie ust, świetna rura.... Oj, przepraszam. Za dużo "Miodowych Lat" i Tadeusza Norka.
K: Emmm... Powiem, a właściwie napiszę tak: Jonie drogi, robisz z Ann ciasto na pierogi.
A: Bo przecież z kapustą i z mięsem, ru-uskie - ja kocham pierogi...

4:52 Jon - wariat i dziecko
A: A mi to pasi <zaciesz>
K: No oczywiście. Nick to dzidzia, a Jon to dziecko, ale ma też w sobie coś z prawdziwego faceta, które to połączenie uwielbiasz... Zawrócił ci w głowie, oszust matrymonialny.
A: Licz się lepiej ze słowami, bo jak Lars cię dopadnie to ci powie tylko trzy słowa: "Zostałaś oficjalnie pozwana".

4:53 David aka Axl - rycina nr 6 obrazująca wyczucie rytmu
A: Już nawet nie chodzi o to, że koleś jest Axl'owy, jest po prostu świetny. Z resztą, oni wszyscy chyba tacy są, co nie? Widać, że są zgrani i pozytywnie zakreceni. Jak my, cholera. Byśmy się dogadali, nie ma bata. Zabukuj bilety, lecimy do nich. Albo nie, co mi po Johnie, który obciął włosy i prostuje. Nie bukuj.
K: Nie bukuj. Czyli nie mam być Buką? Ale tak zgrani byli świetnie. I rzeczywiście tak jak my. A ja właśnie najpierw zakochałam się w prostowanych włosach Jon'a <osłania się>.
A: No tego bym się po tobie nie spodziewała. Jakieś herezje tu wyczyniałaś.

4:59 czyli mocny akcent finałowy
A: ZABIŁ.
K: Bo oczywiście, co? Jest tu nieogar na głowie, uśmiech, gibanie, bluza - czyli Ann wrzuca pierścionek zaręczynowy do Wisły i odjeżdża z Jon'em do domku w Big Bear.
A: Oj, Ricz będzie zawiedziony, gdy chcąc tam pojechać z Brooke tydzień później zastanie samo pole.

K: Czyli możemy uznać, że zrobiłyśmy wszystko co mogłyśmy, by przybliżyć wam boskość John'a. Właściwie robiła to Ann, ja trochę próbowałam uwiecznić świetność Richie'go, przewinął się też David... Właściwie w natłoku klipu zapomniałyśmy dodać, że to jest świetna piosenka, prawda Ann?
A: Zdecydowanie. Pamiętasz jak była wiosna... przerwa bodajże 20-minutowa przed rachunkowością, a my na dworze przed wejściem do szkoły, w tym ja na ławce udająca John'a i jego miny przy tej piosence puszczanej z mojego epickiego telefonu, który jest naszym przenośnym odtwarzaczem MP3?! A ty tylko lukałaś czy ktoś nie idzie.
K: TAK! Pamiętam i jeszcze jadłam wiśniowego tudzież truskawkowego lizaka za 60 gr, kupionego w szkolnym sklepiku (chciałam powiadomić tu zgromadzonych, że podrożał o 10 gr, skubaniec, ale co nas to, skoro pożegnałyśmy szkołę z komputerową łzą na poliku). Oj, pamiętam to. Skoki, podrygiwania i inne dramaty. A ja miałam moje buty a'la skrzat i to jeszcze nierozklejone.
A: Najlepsze czasy. Teraz to dopiero łza w oku i nie komputerowa. Oh <ręka na czoło>. Ale co, damy radę Karcia, nie? Zepniemy się i damy radę*, nie płaczemy. Chociaż wróciłoby się na te wszystkie przerwy, podczas których darłyśmy japy. Ale co, żyjemy dalej! Ja mam swojego Nick'a i John'a a ty masz swoją listę 50-ciu kilku i jest świetnie. Pieg ci odpadł, ale nie poddajemy się, jakby powiedział słynny "Chomik z Idola". A teraz drodzy czytelnicy pora na reklamę. 

Najlepsza szyneczka w sklepie u Boczka. I parówki też są. TANIO!**

Teraz już się niestety z wami żegnamy, życzymy wam przyjemnego zabijania przez John'a i oby wam się! Na dzisiaj to by było już, pa pa**. (Dramat, za dużo Kiepskich, wybaczcie)
K: Zgadzam się i dodam: posłuchajcie sobie muzyczki trochę**. Two, three, four!!


* "Miodowe Lata", odc."Menadżer"
** "Świat Według Kiepskich", odc. "Spółdzielnia Radiowęzeł"


Ann i Karcia

4 komentarze:

  1. Nie pomyślałabym że Annn będzie tak szalała za Johnem ;)
    Bo Karcia to rozumiem ;D

    Wariatki ;D

    A tak na marginesie to gazeta "Party" to dwutygodnik a nie miesięcznik ;D
    Wiem, no czytuje regularnie ;P

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Łan, tu , sriii ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa jeszcze do Karci:

    Ty przynajmniej miałaś coś żeby se na piórnik powiesic, bo ja to nawet piórnika nie miałam ;D
    Oczywiście w szkole średniej ;D

    I sorry, że tak anonimowo do Was pisze ale tutaj jest takie wszystko skomplikowane, że nie mam siły myślec gdzie i co mam zrobic żebyście wiedziały że ja to ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hela:
    Bon Jovi - ten facet jest genialny i nic już więcej nie trzeba mówić (pisać) .
    Ale Bon Jovi z Kevinem nie ma szans .

    OdpowiedzUsuń